Moja kandydatura

Teges

Do pomieszczenia w ktorym urzeduje Oficer dyżurny dostal sie powiew lodowatego wiatru, spowodowany przez otwarte drzwi. W sekunde pozniej zostaly zamkniete, a w pokoju pojawila sie okryta cieniem postac. Oficer zdjal nogi ze stolu i zaczal sie dokladnie przygladac swojemu gosciowi.

"Bądz pozdrowiony" - rzekla postac, zdejmujac kaptur z glowy
"Aaa witam, witam" odrzekl oficer, patrzac bacznie na przybysza.
Od razu przy tym pomyslal "Co za chłystek... ale zaraz, zaraz... to spojrzenie... ten blysk w oczach... "

"Co Cie sprowadza?" zapytal przerywajac chwile ciszy
"Zwa mnie Teges, przyprowadzono mnie tutaj, poniewaz chcialbym dolaczyc do Bractwa Bordowego Płaszcza"
"Uuu... to nie taka prosta sprawa chlopcze... nie wygladasz mi na gotowego aby zasilic nasze szeregi" odpowiedzial myslac jednoczesnie "CO ON MA W TYCH OCZACH??"
"No ale coz... zgloszenie przyjac moge"

Zapadla chwila ciszy, w ktorej oficer wyjal pioro i kawalek papieru.

"Imie?" zapytal
"Teges panie"
"Byles Ty kiedykolwiek w jakiejs gildi?"
"Owszem panie, nalezalem do Bordowej Szkoly Rycerskiej" odparl Teges przestepujac z nogi na noge...
"Yyy... usiadz prosze" rzekl rozkojarzony oficer
Gdy Teges usiadl wygodnie zaczela sie dalsza seria pytan...

"Walczyc umiesz?"
"Z tego zyje"
"Uderzyles kiedys slabszego?"
"Nigdy w zyciu, walcze TYLKO z wojownikami i potworami o wyzszym poziomie"
"I jak Ci idzie?"
"Nadal zyje" odrzekl Teges, a na jego twarzy pojawil sie lekki dumny usmiech

Oficer odwzajemnil usmiech i zaczal mowic:
"Ja nie ustalam kogo przyjac na czlonka, ale pozwol zadac sobie jeszcze kilka pytan, a nastepnie zostana one rozpatrzone przez Senat"
"Oczywiscie, slucham" - odpowiedzial Teges

Oficer zaczal przegladac papiery... myslal przy tym: "moze i nie jest najwiekszym z najwiekszych, ani najpotezniejszy z poteznych, ale cos mi podpowiada, ze ma potencjal... i to taki ktorego od bardzo dawna nie widzialem... no ale coz... nie moja decyzja... gdzie ja podzialem te cholerne pytania??".....

.....

Deunir

Zza drugich drzwi prowadzących do gabinetu Oficera Dyżurnego dobiegł lekki szum. Jego źródło przybliżało się z każdą chwilą, można było nawet rozpoznać gruby głos, który w pewnym momencie wywołał potężne echo krzycząc: "JUŻ NIE PISZCZ!! ROZUMIEM!!". Rozmowa ucichła. Kilka sekund później popchnięte drzwi otworzyły sięze straszliwym piskiem.
"Cholera jasna! Nasmaruje to ktoś kiedyś??" - krasnolud wchodzący do pomieszczenia najwyraźniej był w złym humorze. Rzucił okiem na oficera, który ewidentnie udawał, że czegoś szuka w stercie papierów.
"Mózgu tam nie znajdziesz... Raportuj! Albo nie... Więcej się dowiem sam... Więc mówisz, że jak Cię zwą??" - ostatnie pytanie skierowane było do postaci siedzącej przed biurkiem.

Teges

"Teges panie, syn Pawulera - Namiestnika Odeny, porwany za młodu, a nastepnie odbity przez Szkole Bordowego Plaszcza i wyszkolony na wojownika. Me serce przepelnione jest miloscia do wyzej wymienionej szkoly lecz nadszedl juz czas aby zrobic krok na przod, bo tylko glupcy stoja w miejscu czekajac na lepsze jutro. Od kiedy pamietam, marzylem aby dolaczyc do Bractwa Bordowego Plaszcza by wspolnie, ramie w ramie, tępic zlo na Swiecie w tych ciezkich czasach..."

Deunir

"Taaak... Taaak... A powiedz mi jakie umiejętności możesz nam zaoferować? Chodzi mi dokładniej o doświadczenie jakim możesz się pochwalić"

Zdradinho

a umiesz napisać coś normalnie, czy zamierzasz wszystkie posty pisać w ten sposob?

Atanamir

On się stara być klimatyczny, wczuć w postać! Nie przeszkadzaj mu.

Zdradinho

koleś sie ma nam przedstawić. tak to sie duzo o nim nie dowiemy. ot moje metody i nie zamierzam ich zmieniać

Deunir

Ja tam się cieszę, że kandydat wykazuje inwencję w klimacie Smile

Zdradinho

ja tego nie ganię ale mogł to pokazać w kawiarni, a tu napisać normalnie.

Meleth Ilverin

Zdrada, pojechałeś po klimacie. Wiem, że to są Twoje obowiązki, etc., ale przynajmniej inni mogliby zobaczyć JAK powinno wyglądać klimatyczne podanie. Jak dla mnie, Teges jest "in", a jako mistrz mam tutaj conieco do powiedzenia. Wink

Prosiłbym tylko o info o klasie/rasie/poziomie. Amrisie, co Ty na to?

Amris

Ja na to tyle że Zdrada ma racje - za klimat solidny plus, ale oprócz tego pasowałoby też pare konkretów. Ot choćby wyżej wymieniona rasa, klasa, lev no i jaki zespół muzyczny uważa za najlepszy i dlaczego to akurat jest In Flames?(no dobra, to ostatnie pytanie można wyciąć :])

Teges

Dla Zdrady :
Witam jestem Teges (Tomek), mam 22 lata, pochodze z Poznania. Moja postac to człowiek, najemnik w sluzbie Bordowej szkoly Rycerskiej, moj poziom to 44 i zdaje sobie sprawo ze to niewiele, ale na konto wchodze codziennie i rozwijam postac o conajmniej 1-2 poziomy na dzien, a mysle ze z waszymi radami osiagne to jeszcze szybciej. Teraz wlasciwie nie wiem jak tego dokonac, bo w zakladce "walka" i tak juz pokonuje z latwoscia potwory z ostatniego miejsca na liscie (czyli o 10 lvl wyzszych). Mam sporo kasy, ale to chyba nieistotne, bo widze ze pieniadze dla jednostki nie sa super wazne. To by bylo na tyle. Pozdro Zdrada

Dla pozostalych: ...

Teges rozejrzal sie po komnacie z lekkim przerazeniem: "Wiec jednak ludzie mowili prawde... wojownicy z Bractwa Bordowego Płaszcza potrafia albo pojawiac sie niezauwazenie, niczym wychodzac z cienia jak przez otwarte drzwi, albo paraja sie jakas magia... ale sie przestraszylem..."
Po wysluchaniu krotkiego sporu, ktorego on byl obiektem, widzac iz wszyscy wlepili w niego swoje pytajace spojrzenia, przelknal sline i z lekkim zaklopotaniem zaczal mowic:
"Jam jest czlowiek z krwi i kosci, nie skazony zlem ni czarem..."
Dalej zaczal juz nieco pewniej:
"Najemca jestem w sluzbie Bordowej szkoly Rycerskiej, jak juz wspomnialem przygarniety pod ich skrzydla oraz wyszkolony by tępic zlo oraz dazyc sciezka dobra i wszelkich cnot jakie rycerza powinny charakteryzowac.
Zbyt silnym juz jest by trenowac w szkole z kuklami, futryny juz sa ci dla mnie za wąskie. Dlategom zjawil sie tutaj, aby w jeszcze lepszym stopniu dopracowac moja technike i kunszt. Wysokie tu widze macie panowie progi, ale jestem pewien iz was nie zawiode w niczym, pokorny ja wasz sluga, oddaje w wasze rece me ramie, moj miecz, me zycie. Wielcy magowie czarem "poznanie" ocenili moj poziom na 44, lecz dodali przy tym ze stopien predkosci rozwoju oraz moje mozliwosci, sa wrecz nieskonczone i zebym poddawal sie czarowi temu co najmniej 1-2 razy dziennie. W walce jam ci niepokonany, me szybkie i silne ciosy powalaja wroga niczym wicher waskie sosenki. Pobieralem rowiez nauki w samej akademi Rivangoth i wszelkie MOZLIWE szkolenia ukonczylem z wyroznieniem."

W tym momencie Teges nieco przycichl, jakby sie zawachal, jakby nie wiedzial juz co powiedziec... ta chwila ciszy nie trwala jednak dlugo... Teges pomyslal:
" I oto stoje tutaj... przed ludzmi ktorzy zadecyduja o moim losie, o spelnieniu mojego najskrytszego marzenia jeszcze z mlodych lat... moze powiedziec im ze jestem majętny?... nieee... mogliby to odebrac jako obraze... cos tu glupcze myslal? ze oni maja mniej od ciebie?"
Lekko (i na szczescie niezauwazalnie dla pozostalych) zarumienil sie do swoich mysli...
Jak juz wspomniano, Teges juz od najmlodszych lat marzyl o tym by wstapic do Bractwa, a to dlatego iz niejednokrotnie widzial ich jak odwiedzali Szkole Rycerska w ktorej pobieral nauki. W jego oczach byli to potezni, czysci, wielcy wojowie, z wielkimi adamantowymi mieczami i pieknie zdobionymi zbrojami, niczym nie przypominajacy chlopcow ze szkoly w skorzanych opaskach i mieczykami z drewna i zelaza... Byli dla niego niczym wielcy herosi, tacy ktorzy naprawde maja moc zmieniac swiat i decydowac o jego losie.

Teges znowu przełknął sline... rozejrzal sie po wszystkich zgromadzonych... i czekal az padnie kolejne pytanie...

...

Toblakai

44 troche nisko turki może wykup i podbij szybko conajmniej do okolic 90 to wtedy jakis szanse sie pojawią bo tak to nie masz z kim trenowac u nas ani z Tobą nikt trenowac nie będzie mógł

Deunir

Pierwszy niezręczną ciszę przerwał Deunir.
"Czterdziesty czwarty?... Hm... Hm... Ekhmmm... To o jakieś 70 niżej od średniego... I dwa razy niżej od najmniejszego... Hmm... Zasady rekrutacji są proste... No ale w końcu my je ustalamy... No nie wiem, nie wiem..."
Krasnolud na przemian drapał się po głowie, gładził po brodzie, zawijał wąsy...
"Amrisie?..."

Meleth Ilverin

Stojący w kącie paladyn, otulony bordowym płaszczem odezwał się do gadatliego krasnoluda:
- Nie zapominaj, drogi Deunirze, iż my również kiedyś byliśmy młodzi i niedoświadczeni. Skoro doszliśmy do tak wysokiego poziomu rozowju, dlaczego nie mielibyśmy pomóc w tym innym? - jego oblicze spochmurniało jednak i po krótkiej pauzie dodał ze smutkiem. - Jednakże zasady są zasadami - takie ustaliliśmy i jeśli ktoś nie zgodzi się na ich nagięcie, ja nie mogę pobłogosławić tej kandydaturze. Cóż, pozostaje czekać na opinię osób odpowiedzialnych za rekrutację...